piątek, 14 grudnia 2012
06. Zarry/ 2
06. Zarry/ 2
1. Ode mnie nie podoba się mi to w ogóle, do dupy, nie opłaca się nic pisać przed północą + nie chce sie mi sprawdzac błedów.
2. http://beliveinyourlove.blogspot.com/ tutaj opowiadania o Zouis'ie na razie jest tam tylko prolog.
3. Jeśli chcecie byc informowani to piszcie na tt: @Zaawsze_Spoko lub gg 36444496
4.Soo Enjoy!
Mamy cały plan w gotowości, miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Zaczynamy wcielać nasz plan w życie jutro. Frank ma gdzieś schowane pieniądze, bardzo dużą sumę, nawet nie wiem za co on siedzi, ale wolę nie wiedzieć. Jak uciekniemy, mamy wylecieć gdzieś daleko za granicę gdzie na pewno nas nie będą szukać. Biorąc pod uwagę że będą nas szukać tylko w Wielkiej Brytanii mamy dużo opcji do przemyślenia. Ale to na później najpierw trzeba się stąd wydostać co będzie nie lada wyczynem.. Zacząłem myśleć o nocy mojej i Malika co to w ogóle miało być? Czy on jest normalny? Przez całą noc nie spałem bo o tym myślałem, a on śpi jak suseł ( dop.aut. chodzi mi o to że to jest poranek po ich upojnej nocy ).
Był ranek, Zayn spał, a ja leżałem na łóżku, dopracowując szczegóły planu, jednak przydał się nam bardzo Malik, oczywiście ucieka z nami, nie jestem osobą która wykorzystuje ludzi a potem je zostawia na pastwę losu. Szczerze powiedziawszy chciałem mieć już pierwszą część planu za sobą która była akurat najtrudniejsza.
-Wstawać! Do liczenia! Ustawić się każdy obok swojego łóźka!- usłyszałem głos strażnika mówiącego do megafonu. Wstałem chwiejnym krokiem z łóżka i ustawiłem się obok niego. Spojrzałem na Zayn'a który jeszcze sobie smacznie spał.
-Pss.. Malik! Wstawaj!.-otworzył leniwie jedno oko a później drugie, uniósł się na łokciu i spojrzał na mnie z miną " czego do jasnej cholery chcesz?!"-Liczenie! -wstał jak poparzony z łóżka, nie chciałem aby TERAZ trafił do miejsca karnego. Strażnik odliczał po kolei zaczynając od celi 1;4 aż do 25;2. Przypomniałem sobie moją wczorajszą noc z Zayn'em na myśl której natychmiastowo oblały mnie ogromne rumieńce na twarzy.
-Tutaj 36z proszę wyłączyć napięcie we wszystkich celach i je otworzyć.-powiedział, a po chwili usłyszałem jak kraty więzienia przesuwają się.- Ustawić się na śniadanie, bez wygłupów bo dostaniecie karę! - na razie nie było nam to potrzebne, bo czym będziemy kopać?! Gdy dotarliśmy na stołówkę usiadłem przy stoliku z Frank'iem aby omówić każdy szczegół planu.
-No to zaczynamy. Idę.- wstałem z krzesła wcześniej zabierając łyżkę którą dostaliśmy do śniadania i podszedłem do jednego ze strażników.
-Przepraszam czy mógłby mnie pan zaprowadzić do szefa stołówki mam do niego pewną sprawę.
-Dobra ale bez wygłupów. -wyciągnął na wszelki wypadek paralizator i kazał mi iść przed siebie, stanęliśmy przed jednymi z drzwi, zapukałem i wszedłem dopiero w tedy kiedy usłyszałem "proszę", modliłem się w duchu aby szef stołówki miał dziś dobry humor.
-Emm.. przepraszam że przeszkadzam, ale chciałem wymienić łyżkę bo ta jest brudna.
-Ehh.. macie wy problemy.- wyciągnął do mnie dłoń w której znajdowało sie przyrządzenie potrzebna mi. - Oddaj później dwie do okienka.
-Dobrze.- wyszedłem z wielkim bananem na ustach z gabinetu gdy bylem odwrócony tyłem szybko schowałem sztućec (dop.aut. nie wiem jak sie to pisze ) w rękawie, który na szczęście dosięgał mi aż pod same nadgarstki, za drzwiami czekał już na mnie strażnik który mnie tutaj przyprowadził. Gdy byliśmy z powrotem w sali, usiadłem na przeciwko Frank'a.
-I co? -uśmiechnąłem się jedynie na odpowiedź. -To zaczynamy drugą część planu. -pokiwałem twierdząco do niego, zacząłem szukać wzrokiem Zayn'a po stołówce który nie siedział daleko mnie, przyglądał się mi czekając aż dam mu jakiś znak. Pokiwałem do niego głową. Wstał gwałtownie z krzesła tak samo jak ja i Frank, wzięliśmy w trójkę "jedzenie" które bardziej przypominało papkę i zaczęliśmy rzucać w siebie nawzajem. Podbiegło do nas troje strażników i każdego złapało w tej samej pozycji : ręcę za plecy.
-Kara. -wypowiedział jeden z nich a dwoje pozostałych skinęło tylko głową. O to chodziło. Mam nadzieję że nie wypadnie mi łyżka z rękawa, zaczęli nas prowadzić przez długi korytarz, a po chwili stanęliśmy przed dużymi drzwiami. - Ile?
-Hmm.. może 24h. Biorąc pod uwagę że będzie ich 3 to nie będą się nudzić, to po co będziemy dawać dłużej?- powiedział jeden z nich, teraz jakby się im przyjrzeć to wszyscy ci strażnicy są do siebie strasznie podobni.
-Tutaj 07x proszę wyłączyć napięcie w karnej celi i ją otworzyć. - po chwili drzwi się otworzyły, a razem z nimi wyleciał okropny smród rozkładających się ciał. Wepchnęli nas do środka, usłyszalem jeszcze tylko komędę zamknięcia celi i odgłos oddalających się ciężkich butów. Bylo tam strasznie ciemno nic nie było widać, gdy podłożylem sobie dłoń pod nos to jej nie widziałem. Kopletna pustka.
-Ok to zaczynamy? -usłyszałem głos należący do Frank'a.
-Kto kopie?-zapytałem, Tak las rąk w górze, westchnąłem -dobra ja zaczynam ale sie zmieniamy. Myślicie że uda nam się wykopać jedną nędzną łyżką dziure pod murami tego budynki i murami na zewnątrz.
-Zróbmy tak,-pierwszy raz uslyszałem dziś glos Zayn'a, -Hazz, zacznie kopać łyżką na początku a później wszyscy zaczniemy rękoma.
-Hazz?-spytałem zdezorientowany, nie powiem podobało mi się.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, ładnie. Dobra mniej gadania więcej kopania. -może to nie był pomysł warty kogoś kto już uciekl z więzienia, ale nie był też aż taki glupi. Zacząłem kopać, na szczęście ściana była bardzo wilgotna i krucha, ale co nam po ścianie jak chcemy przedostać się pod ziemia, co będzie bardziej trudne.
Po wielu moich staraniach mogliśmy zacząć kopać już rękoma, na pewno minęły już ze 3 godziny,a mi już ręce odpadały i w ogóle nie spałem w nocy, to jak ja mam być tutaj wypoczęty? Modliłem się w duchu aby jak najszybciej skończyć to kopanie i wydostać się z tego przeklętego więzenia. Mieliśmy już za soba 1/4 drogi, nie było to dużo ale też nie mało. Powinniśmy raczej zdąrzyć, z tego co wiem o 9 p.m strażnicy z murów wejściowych do więzienia mają godzinna przerwę co nam daje trochę przewagi. Byla okolo godzina 1p.m, mamy jeszcze 8 godzin na dotarcie pod mury co mam nadzieję że sie uda. Lała się mi już krew z pomiędzy paznokci i miałem za nimi już pełno gliny, cholernie to bolało, piekło....
Godzina 9p.m. Skąd ja to wiem? Nie słychać żadnego strażnika czy nikogo innego.jesteśmy idealnie pod murami, przekopaliśmy jeszcze wyjście z więzienia, nie wiem czy dam radę biec, a musimy to robić sprintem. mogłem w nocy spać to nie, zachciało się mi myśleć o byle jakich bzdetach, między innymi " Zayn jest tak dobry w łóżku "... Tak to moje myślenie. Stanęlismy na równe nogi za murami już więzenia i udaliśmy się sprintem do jakiejkolwiek cywilizacji. Frank z tego co wiem ma 5 mil stąd pieniądze,a później nie daleko jest lotniosko. Chwala ci Boże że wszyscy mamy dobrą kondycje i nie musimy się zatrzymywac co 15 minut aby odetchnąć. Czułem się... slabo, bardzo słabo. Chciało się mi pić, nie zjadłem w ogóle śniadania, nie spałem w nocy. Podtrzymywało mnie jedynie to że nie będę musial siedzieć juz w tym więzieniu.
-Daleko jeszcze? -zajęczałem żalośnie w biegu.
-Ostatnie pół mili to ok, 5 minut biegu, na miejscu odpoczniemy. -na razie bylismy bezpieczni, strażnicy raczej nie kapną się do jutra że uciekliśmy bo tunele były pod ziemią, chyba że będzie padać w nocy i ziemi się zapadnie, ale raczej w to wątpie bo nie zanosi się na deszcz. W reszcie dobiegliśmy do mojej upragnionej cywilizacji.
-Ziemia obiecana!! -uklęknołem jak to w filmach i na niby zacząłem całować ziemię.
-Ale do wygłupów to masz silę.-usłyszalem glos Zayn'a, spojrzalem na niego mial na twarzy jeden z tych swoich uśmieszków.
-Tak apropo was, słyszałem cos wczoraj i wolę nie wnikać. -spojrzeliśmy po sobie z Zayn'em, nachyliłem się mu do ucha.
-On chyba wie.-wyszeptalem
-No co ty nie powiesz, oświeciłeś mnie.- uśmiechnałem sie ukazująz w policzkach dołeczki, na które leciały dziewczyny. Ja nie uważałem że to bylo pociągajace, ja ich nie lubialem. Takie dziurska w policzkach na co to komu?!
-Emm.. Zayn? Pamiętasz co mi wczoraj powiedziałeś?-zapytalem niepewnie
-..tak- zająkal się, bał się, nie wiem czego.
-A jest to nadal aktualne?-zapytalem lekko spuszczajac głowę w dół
-Tak.- uśmiechnąłem się pod nosem
-Bo wiesz.. ja chyba też się w tobie zakochałem.-powiedzialem to patrzac mu w brżowe tęczówki, nie bylo w nich widać żadnego gwałciciela, bylo widać kochajacego chlopaka.
-Oooo jak słodka a teraz ruchy, ja jadę do Hiszpani, wy możecie gdzie tam chcecie, mozecie do Francji, tam możecie się dupczyć co tam tylko chcecie a teraz ruchy!
Staliśmy na lotnisku, z Zayn'em, Frank dał nam parenaście tysięcy, abysmy mogli coś wynajać, zdecydowalismy się na Francje. Spodobała się nam propozycja Frank'a. Usłyszeliśmy głos mówiący z radia
-Troje zbirów z więzienia Newgate uciekło z niego prawdopodobnie wczoraj...-nie dosłyszeliśmy do końca ponieważ przerawał sygnał mówiący " lot z Menchesteru do Paryżu odlatuje za 10 minut, prosimy pasażerów aby udali się do samolotu". Uśmiechnęliśmy sie po sobie z Zayn'em i zanim wsiedlismy do samolotu pocałowaliśmy się pocałunkiem przepelnionym miłościa i czulością.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mrah.. Podoba mi się. strasznie! Wszystko się dobrze dopełnia. Więcej taki one shotów .
OdpowiedzUsuń@mika1756
Mmmmmm..... :) super!
OdpowiedzUsuńBardzo dobre. Zapraszam do mnie na http://tostartyourlifeover.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńco tu dużo mówić ?! to jest genialneee < 3333 no po prostuuuu boooskieee ;33 *_*
OdpowiedzUsuńzapraszaam do mnie : look-after-you-larry.blogspot.com
To jest strasznie dobre, ale ostrzegam.
OdpowiedzUsuńJedna fanka już siedzi za to że pisała o bromancach.
Tololollooooolloo dopiero to znalazlam ale to nic...Boze to jest zajebiste ^^ Matkoooo <3 @KissNobody
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste ♡♥
OdpowiedzUsuń