sobota, 27 października 2012

05. Zouis / Zapowiedź


05. Zouis / Zapowiedź

Tytuł : "Free Hughs"

Czas akcji: lato 2012

Miejsce akcji : Anglia, Londyn

Bohaterowie: Zayn Malik, Louis Tomlinson, Perrie Edwards (epizodycznie)

Z perspektywy: Zayn

AU-alternatywna rzeczywistośc : One Direction nie istnieje

Streszczenie: Zayn jest najpopularniejszy w szkole, ma wszystko czego chce, popularność w szkole, piękną dziewczynę, bogatych rodziców, ma dobre wyniki w nauce. Pewnego dnia spotyka się w parku ze swoją dziewczyną, która z nim zrywa. Jak przeżyje to Zayn?

Od Autorki: Okeej, krótki opis dlatego, że jak napisałabym więcej to byście już się wszystkiego dowiedzieli...Możecie wzorować się na tytule. Jeśli chcecie być informowani zostawcie gg lub tt xD Informuje tylko przez nie. Coś miałam jeszcze... A!! Opowiadanie Zouis pisze goo już napisałam 1 rozdział już ale sie mi usunął -,-' dobrze że w zeszycie jest ;o No i to chyba tyyle... jeszcze macie ankiete xD Noo i pozdrowienia dla was !!

poniedziałek, 22 października 2012

04. Ziam


04. Ziam

"Changing room"

1. Przybywam do was z Ziam'em, nadal nie wiem jaki będzie następny, bo co chwile 2 odpowiedzi się wyrównują. Przepraszam za wszelkie błędy, a co do one shota, to mi osobiście podoba się tylko zakńczenie..
2. Co do Zouis'a to napiszę to opowiadanie, nadal myślę nad fabułą znaczy już ją mam, ale chce wszystko dokładnie przemyśleć.
3. Komentujcie i bierzcie udział w ankiecie. Dziękuję za tyle wyświetleń Xx Enjoy !!

Zawiera związki homoseksualne i wątek +18 !! Nie chcesz nie czytaj!

Stoję za kasą, jeszcze 3 godziny i wypędzę z tąd niczym strzała, walnę się na kanapę przed tv. Czemu ta praca jest aż tak głupia?! Dziwni ludzie przychodzą tutaj, a najczęściej kobiety i przymierzają bieliznę najczęściej, a potem pytają sprzedawcy-w tym wypadku mnie, czy dobrze w tym wyglądają? A co ja im mówię: " Wygląda pani pięknie sam chciałbym mieć taką dziewczynę", a później się chichrają między sobą, jak by wiedziały, że mówi im to gej, to ciekawe czy było by im dalej tak do śmiechu. Aktualnie mój status to: wolny, mój najdłuższy związek trwał 2 miesiące, a było ich dużo. Dlaczego tak krótko? Zdradzam ich, po prostu idę na imprezę, szybki numerek w kibelku, zazwyczaj biorą ode mnie numer. Później porównuje mojego chłopaka z tym z którym niedawno uprawiałem seks i biorę tego lepszego. Proste i logiczne. Zazwyczaj później łamie im serca. Dobra opuśćmy ten temat, najbardziej w mojej pracy nie nawidzę stroju, czyli bardzo obcisłe czerwone rurki i biała koszula i czarny cienki krawat, może powiecie co w tym dziwnego, ale to takie dziwne, ludzie się dziwnie patrzą. Nie żebym przejmował się tym co mówią o mnie inni, ale wiecie dziwne. Moja super praca w sex shopie. Usiadłem na krzesło, nie chciało się mi stać, nie będę się wysilać. Popołudnie-mało ludzi, wszyscy na lunchu. Zazwyczaj o tej porze przychodzi jeden klient. Dla mnie lepiej, nie muszę wlepiać na swoja twarz sztucznych uśmieszków i mówić panią jak świetnie wyglądają. Kątem oko zobaczyłem jak drzwi nieznacznie się poruszają odruchowo spojrzałem w tamtą stronę, do środka weszła jak sądzę para, trzymali się za ręce. Payne ogarnij się wiadomo, że to para, bo nie trzymali by się za ręce. Wstałem z krzesła i wlepiłem na twarz mój sztuczny uśmiech. Śledziłem każdy ich ruch, koleś wydawał się być lekko znudzony, chodził jak "przymuł". Niech się ruszą nie chce się mi stać - myślałem z każdą minutą.

-Zayn spójrz jakie śliczne.- kobieta przyłożyła do swojego ciała czerwona bieliznę, mimo że nie interesują mnie dziewczyny, była ona ładna, rude do pasa włosy, zielone oczy, nie za wysoka. Lecz ten koleś jak się okazało ma na imię Zayn, był przystojny. Mulat, czarne włosy postawione na żelu, czekoladowe oczy, szeroki uśmiech, ubrany w szare rurki z niskim kroczem i białą koszulkę z dekoldem w kształcie V. Chłopak obrócił się i spojrzał na mnie, speszyłem się, chłopak uśmiechnął się szeroko ukazując biały szereg zębów.Złapałem się lady aby nie upaść, jego uśmiech działał na moje nogi, uginały się pode mną. Mulat ponownie spojrzał na swoją partnerkę która "buszowała" między regałami z bielizną, odetchnął głęboko, niecierpliwiąc się. Cały czas go obserwowałem, jak chodził, jak oddychał, jak mrugał, musiałem wszystko w nim dostrzec. Spojrzał na mnie i mrugnął jednym okiem. Nie rozumiem go. Przychodzi z dziewczyną wybierać dla niej bieliznę jak sądzę na upojną noc, a podrywa sprzedawce?
-Meg wybrałaś już? -czyli ona ma na imię Meg. Dziewczyna podeszła do chłopaka z bielizną i szerokim uśmiechem.
-Tak, chodź idziemy zapłacić.-złapała mualata za rękę i zaczęła prowadzić w stronę sprzedawcy-w tym wypadku mnie. Serce zaczęło mi bić mocniej, ręce zaczęły drżeć. Uspokój się Liam-powtarzałem w kółko w myślach, trochę pomogło.
-Chcemy to kupić. -powiedziała rudowłosa dziewczyna, położyła na blat bieliznę, spojrzałem na cenę i wbiłem do kasy.
-Wszystko?- zapytałem spoglądając raz na Zayn'a a raz na Meg, pokiwali twierdząco głowami.- 47 funtów. -uśmiechnąłem się, sam nie wiem czy sztucznie, czy też nie. Chłopak wyciągnął z tylnej kieszeni spodni portfel podał mi banknot 50 funtowy, wydałem mu resztę. Udali się w stronę drzwi wyjściowych, chłopak widocznie nad czymś myślał i rozważał jak sądzę te pozytywy i wady, Stanął w miejscu. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem, z resztą ja też.
-Megan idź coś zjeść za chwilę do ciebie dojdę.-powiedział mulat wyciągnął z portfela jakiś banknot i podał go dziewczynie, wzięła go ochoczo i po chwili już jej nie było.
Zdziwiłem się czy coś on ode mnie chce. Zamknął za nią drzwi i przewrócił karteczkę z "otwarte" na "zamknięte", czy on chce mnie okraść? Podszedł z powrotem do lady za którą stałem.
-Mogę cię na chwilę prosić? -zapytał, kiwnąłem twierdząco głową, czego on może ode mnie chcieć? Poszedłem za nim, udał się w stronę przebieralni, szedłem za nim, sam nie wiem czemu, przyciąga mnie koleś. Wszedł do przebieralni, zmarszczyłem brwi po czym jedną z nich uniosłem ku górze dając mu do zrozumienia że nie rozumiem o co mu chodzi. Chłopak wyciągnął rękę ku mnie złapał mój krawat i pociągnął mnie ku sobie. Byłem całkowicie zaskoczony, byłem razem z nim w małej przebieralni, chłopak zasunął zasłonę i wpił się w moje usta. Na początku stałem jak ten kołek, ale później zacząłem oddawać każdy jego pocałunek. Rozchyliłem wagi, zaczęła się nasza walka na języki. Całował z taką pasją, miał takie miękkie usta i miętowy oddech. Po chwili coś się mi przypomniało.Odepchnąłem go od siebie.
-Przecież masz dziewczynę. -może i ja zdradzałem ludzi, ale nie lubiałem być powodem zdrady.
-Nie kocham jej.- ponownie wpił się w moje wargi. Znowu go od siebie odepchnąłem.
-To po co z nią jesteś? -nie rozumiałem kolesia.
-Bo muszę. Mój ojciec pracuje u jej ojca a jak z nią zerwę to jej ojciec zwolini mojego.- niecierpliwił się ciekawe dlaczego. Pocałował mnie, ty razem nie odepchnąłem go. Jak sam tego chce, to okej. Taka przerwa w pracy będzie dobra. Zaczęły się nasze zachłanne pocałunki, odchyliłem do tyłu głowę, Zayn zaczął całować moją szyję gdzieniegdzie robiąc przy tym czerwone malinki. Przygryzłem wargę. Liam nie mógł się mu oprzec i poddałem się mu. Zaczął majstrować mi przy guziku od spodni, nie mógł ich odpiąć zresztą się mu nie dziwię ledwo ja je z siebie zciągam. W końcu się mu udało a ja w między czasie także pozbyłem się jego spodni. Teraz to ja zacząłem mu robic malinki, przeszkadzała mi jego podkoszulka więc ją z niego ściągnąłem. Zacząłem błądzić dłońmi po jego nagim torsie i całować go, robiąc przy tym dorodne malinki. Gdy się od niego oderwałem, spojrzałem w jego czekoladowe oczy, można powiedzieć że można było wszystko z nich wyczytać, a jedno wiem na pewno, chciał seksu. Znowu poczułem go na swoich wargach, zaczął ściągać moje bokserki, nie odrywając się od moich ust. Gdy w końcu się mu udało, kucnął przede mną i wziął w usta mojego członka który już stał na baczność. Zaczął go ssać, co było dla mnie ogromną przyjemnością. Poczułem miłe uczucie w podbrzuszu, jakby motylki. Oparłem się o ścinę za mną.
-Ugh... kurwa mać.. zaraz dojdę..-chłopak lekko się uśmiechnął zafascynowany moimi słowami. Po chwili biała ciecz wytrysnęła ze mnie prosto do jego buzi.
-Teraz ty.- powiedział uśmiechnięty o ucha do ucha.
-Ok.-ściągnąłem jego bokserki, zacząłem masować jego członka, tym razem to on oparł się o ścianę, po chwili wziąłem go do buzi. Zacząłem poruszać głową w górę i w dół, chłopak przymknął oczy. Oblizałem główkę.
-Uhh...- zaczął wydawać z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. - Szzzybciej..-przyśpieszyłem swoje ruchy, po chwili wytrysnął prosto do mojej buzi. Połknąłem białą ciecz. Chłopak szybko ubrał na siebie bokserki, spodnie i koszulkę, poprawił fryzurę. Ja zacząłem robić to samo. -Podaj mi swój numer. -zmarszczyłem brwi. - I w ogóle jak masz na imię?
-Liam, Liam Payne, dobra daj telefon.- podał mi swój telefon zacząłem w nim wstukiwać numer i podpisałem swoim imieniem.
-Zayn Malik Okej dzięki i do zobaczenia.- wybiegł szybko z przebierani i udał się w stronę drzwi, to był najlepszy dzień w mojej pracy.


Przyszedłem do domu po 4 pm od razu poszedłem w stronę lodówki, wyciągnąłem z niej potrzebne składniki na naleśniki i po chwili część z nich miksowałem, rozgrzałem patelnię i zacząłem nalewać na nią ciasto, w między czasie gdy się smażyły poszedłem włączyć tv a konkretnie MTV. Akurat była piosenka Bruno Marsa. Włączyłem muzykę na maksa i tanecznym krokiem podążyłem do kuchni. Na szczęście żadnego naleśnika nie przypaliłem co jest dla mnie nie lada wyczynem. Posmarowałem je nutellą a na wierch dałem bitą śmietanę. Już miałem zacząć je jeść ale usłyszałem dźwięk przychodzącego sms'a. Zdziwiłem się trochę. Wyciagnąłem telefon z tylnej kieszeni spodni. Wcisnąłem "pokaż"

Hej Liam podasz mi Twój adres? Zayn

Hmm... dobra on jest dziwny, szczerze powiedziawszy to nie spodziewałem się że do mnie napisze, ale jednak w środku cieszyłem się jak małe dziecko, nie zakochałem się nie? Napisałem mu mój adres i dałem wyślij. Zjadłem naleśniki, usiadłem na kanapie i przełączyłem na jakiś film, którym była komedia romantyczna, dopiero się zaczynał. Hmm.. może zły nie będzie? Nie mogłem się na nim skupić bo moje myśli zaprzątał czarnowłosy chłopak. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałem, całkiem zdezorientowany poszedłem otworzyć. Gorzej jak to moja mama, nie znaczy, że za nią nie tęsknię, ale robi mi wizyty co tydzień i zawsze to samo "Liam, ale ty schudłeś". Otworzyłem drzwi a moim oczom ukazał się nie kto inny tylko Zayn, z walizkami w dłoniach.
-Hej, mogę?-zapytał trochę speszony.
-Jasne.- odsunąłem się od drzwi.
-Mam do ciebie sprawę.-ściągnął sweter i buty, mimo że jest lato to dzisiaj jest wyjątkowo zimno, ale w końcu Londyn.
-Słucham.-udaliśmy się do kuchni.-kawa? herbata? -zapytałem stawiając wodę.
-Herbata.
-To dobrze bo nie mam kawy, nie piję.- nasypałem do kubków kawy.
-To po co pytasz?-uniósł jedną brew ku górze.
-Żeby być miłym.-uśmiechnąłem się w jego kierunku, odwzajemniłem uśmiech.-Ale mniejsza z tym jaką masz do mnie sprawę? -usłyszałem dźwięk gwizdka od czajnika.
-Wiesz gdzie można wynająć jakieś mieszkanie?-zapytał, wpadłem na pomysł.
-Znam, ale musiałbyś mieć współlokatora.- chłopak odetchnął z ulgą.
-Podasz adres?
-Już tutaj jesteś.- uśmiechnąłem się i podałem mu herbatę. Chłopak zamrugał zdziwiony. -Wiesz akurat myślałem nad tym, że jest tutaj jakoś pusto nie ma nawet do kogo gęby otworzyć.
-Ale to będzie dla ciebie problemem.
-Nie, czemu?
-Okej, ale będziemy płacić za wszystkie rachunki po pół.
-Spoko, tak więc witaj. -rozłożyłem ręce,-A czemu poszukujesz mieszkania? -usiadłem na przeciwko niego i upiłem łyk gorącej herbaty która poparzyła mi język. Brawo Payne.
-Emm.. no wiesz uciekłem, nie chce mieszkać z Meg, nie kocham jej, ona mnie z resztą też, zawsze znajdzie sobie kogoś innego na wieczór. Dziwka.- ostatnie słowo powiedział już troche cieszej, ta Megan była podobna do mnie, o nie Liam nawet nie myśl o tym aby sobie coś uświadamiać. Tsa.. super, moja podświadomość mówi " Liam słyszysz masz już nikogo nie zdradzać ".Ale szczerze powiedziawszy ten głos w mojej głowie miał trochę racji, gdy spojrzałem na smutną minę Zayn'a obiecałem sobie, że już nigdy nikogo nie skrzywdzę. Przynajmniej będę się starać. Co na pewno nie będzie łatwe. Zayn zaczął machać mi przed oczami. Ocknąłem się.
-Co z tobą?- zapytał i upiył łyk herbaty
-Sory, zamyśliłem się, chodź pokarze ci pokój, ale na razie tam nie ma łóżka, więc możesz spać ze mną lub na kanapie.
-Jak nie będzie ci przeszkadzać to z tobą. -uśmiechnąłem się szeroko. Wstaliśmy z krzeseł i udaliśmy się do całkiem pustego pomieszczenia.
-Może być?- chłopak się rozglądanął, zwykły biały pokój nie za duży i nie za mały.-Juto możemy iść po meble, farby i inne gówna.-chłopak pokiwał głową na znak zgody.


Dochodziła północ a nam nadal nie kończyły się tematy do rozmów, aktualnie siedzieliśmy na moim łóżku po turecku na przeciwko siebie w piżamach, czyli samych bokserkach, strasznie dużo się o nim dowiedziałem a najciekawsze jest to że mi powiedział ze jest bi. Hmm.. czyli może mam jakieś u niego szanse. Po prostu gdy go widzę mam gęsią skórkę, nogi odmawiają posłuszeństwa, umysł przejstaję pracować i najdziwniejsze jest to że jak pomyślę o tym co się dzisiaj wydarzyło w pracy mam motyle w brzuchu. To źle? Nigdy się tak jeszcze nie czułem.. może powinienem iść do lekarza? "Czy ty jesteś głupi? Zakochałeś się" -powiedział jakiś dziwny głos w mojej głowie "Chyba sobie jaja robisz.." odpowiedziałem mu, w ogóle było dziwne że mu jakoś odpowiedziałem "To sprawdź to, jeśli go pocałujesz i poczujesz motylki w brzuchu to znaczy że się w nim zakochałeś". Okej tylko jak by to zrobić.
-Zayn, mogę coś sprawdzić? -zapytałem patrząc na niego niepewnym wzrokiem, przygryzając wargę. A w ogóle to nie możliwe znam go jeden dzień jeden cholerny dzień!!
-Jasne.-odpowiedział, dodał mi otuchy. Albo nie?
-Tylko się nie przestrasz.-pokiwał twierdząco głową, zacząłem się do niego zbliżać, popatrzyłem na jego malinowe usta aż w końcu złączyłem nasze usta w pocałunku, który mulat oddał.

Narracja 3 os.

 Liam wplątał palce we włosy Zayn'a przyciągając go do siebie, nic nie poczuł. Czyli się nie zakochał. Zaczęła się bitwa na języki i właśnie stało się coś nieoczekiwanego, Liam poczuł jak żołądek wywraca się do góry nogami, niczym bęben od pralki. Czy to jest właśnie to uczucie? " I co teraz mi wierzysz?"-zapytał się jego wewnętrzny głos. Nie odpowiedział nic bo właśnie się dowiedział, że po jednym dniu zakochał się...zakochał się w Zaynie. Oderwali się od siebie.
-Przepraszam..-powiedział Liam, oblizał wargi, czuł na nich smak Malika. Był taki dobry?
-Co chciałeś sprawdzić? -zapytał mulat, Liam podniósł wzrok i spojrzał w czekoladowe tęczówki Zayn'a, utonął w nich. Przecież Liam nigdy nie wierzył w miłość, a na pewno nie po jednym dniu. Przecież to jest nie realne.
-Czy się w tobie zakochałem.-powiedział nadal patrząc w jego tęczówki, zazwyczaj gdy patrzył w czyjeś oczy to widział tylko w nich swoje odbicie, to tylko chciał tam widzieć, ale teraz było inaczej, nie widział tam samego siebie, widział tęczówki osoby w której się zakochał.
-I co?-zapytał Zayn, pośpieszając go, Zayn sam zakochał się w Paynie już w chwili gdy go zobaczył za ladą, chciał aby Liam odwzajemnił jego uczucie, możliwe że dla niego Zayn uciekł z domu.
-Wynik jest taki że się chyba zakochałem.- ciemny blondyn spojrzał na swoje palce, zawstydzony, nigdy nie użył takiego słowa, niego nie pomyślał że go użyje. Mulat uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby.
-To dobrze.
-Dlaczego?-Payne przeniósł swój wzrok na niego, chciał doszukać się prawdy na jego twarzy, tak jakby miał ją tam wypisaną.
-Bo chyba też się zakochałem.- szczerze powiedziawszy to Liam chciał usłyszeć te słowa, podniosły go na duchu, na prawdę nie spodziewał się tego, że jeden dzień na zawsze odmieni jego życie. To było przecież jak z bajki czy tandetnego romantycznego filmu, zawsze wiedział że takie zakończenia to tylko i wyłącznie w filmach, lecz teraz sam się zakochał, co więcej ta osoba to odwzajemnia. I nastąpiło to ich pocałunek nie ten jaki był przed chwilą ten był pełen namiętności, czułości a co najważniejsze miłości.




poniedziałek, 15 października 2012

04.Ziam/Zapowiedź


04. Ziam

Tytuł : "changing room"

Czas akcji: lato 2012

Miejsce akcji : Anglia, centrum handlowe w Londynie.

Bohaterowie: Zayn Malik, Liam Payne, Megan Fox ( epizodycznie )

Z perspektywy: Liam

AU-alternatywna rzeczywistośc : One Direction nie istnieje

Streszczenie: Liam nie lubi swojej pracy którą jest stanie na kasie w Sex Shopie, jest gejem. Któregoś dnia przychodzi do sklepu chłopak z jakąś dziewczyną, wnioskuję, że jest jego partnerką, gdyż zwraca się do niej "kochanie". Czarnowłosy co chwile uśmiecha się do Liam'a uwodzicielsko. Jakie jest jego zdziwienie gdy mówi dziewczynie aby poszła coś zjeśc, bo on musi porozmawiac ze sprzedawcą. Dziewczyna oczywiście się zgadza. Co może od niego chciec?  

Od autorki: Więc mam dla was zapowiedź, właśnie to pisze, dokładnie nie wiem kiedy się to pojawi. Ale mam dla was informacje, byłam wczoraj w Kościele i tak niespodziewanie przyszedł mi pomysł na opowiadanie o Zouis'e, co myślicie napisac to opowiadanie? Jeśli chce byc ktoś informowany o nowych notkach na tym blogu tutaj jest moje gg: 36444496 lub tt: @Zaawsze_Spoko . Ja nie gryze. 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

piątek, 12 października 2012

03. Narry


03. Narry

1, Siemka ,co u was słychac ?
2. Sprawdziłam już błędy, możliwe że bedą nadal. I jeszcze raz piszę że nie mam c z kerską u góry .
3.Czekam na wasze opinie jeśli chcecie byc informowani zostawcie nr. gg lub tt .
4 Dziękuje za tyle wejśc. Bierzcie udział w ankiecie. Pozdrowienia Xxxxx
Następny ZIAM

"Addicted of love? "

Leże w samych bokserkach na łóżku, obolały, z licznymi ranami, potrzebuję narkotyku mój umysł się go domaga. Skończę jako cpun ,jestem tego świadom ,co bardzo mnie boli, ale nie wiem jak mam wyjśc z nałogu. Pewnie powiecie idź do kliniki na odwyk ,okej mogę iśc ale nie chce wsyapac innych ,ja nie myślę tylko o sobie,w przeciwieństwie do nich ,czyli moich współpracowników . Podszedłem do lustra, nie grzeszę urodą ,kiedyś mi mówili że mam oczy niebieskie jak ocean, może kiedyś przyznał bym im racje ale teraz są szare, bez dna, farbowane blond włosy ,a na moich zębach jest aparat ortodontyczny. Powróciłem z powrotem na łóżko ,usiadłem na nim po turecku, w tedy dobrze się mi myślało. Rodzice mnie nie kochają nawet nie wiedzą co się teraz ze mną dzieje, ich ulubieńcem jest mój "ukochany" braciszek, którego nienawidzę. Rodzice sami kazali mi wynosic się z domu, sam nie wiem za co. Przyleciałem samolotem do Londynu w wieku 10 lat opiekowała się mną ciocia chrzestna która tydzień po moich 18 urodzinach zmarła, potrącił ją samochód. Chodziłem tutaj do szkoły podstawowej, później do gimnazjum gdzie poznałem Zayn'a . No potem zaczęło się palenie, branie narkotyków ,alkohol, imprezowanie. Gdy ciocia zamarła musiałem się wyprowadzic z domu. W tedy pomógł mi Zayn załatwił mi tutaj robotę, w której jest on szefem. Mieszkam tutaj w małym pokoju jest tutaj duże dwuosobowe łóżko ,komoda, jest tutaj jeszcze łazienka. Jest to duży budynek,ale każdy pracujący tutaj mieszka. Usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę-wychrapałem całkiem zmęczonym głosem .W drzzwiach pojawił się Zayn, uśmiechnął się do mnie szeroko. -Powiedz mi że masz towar.-powiedziałem pełnym nadziei głosem, chłopak sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej przeźroczysty woreczek z białym proszkiem w środku.
-Kokaina, może byc? -potrząsnał woreczkiem
-Jeszcze się pytasz, ile mam zapłacic? -wykrzywiłem się w grymasie ,biorąc pod uwagę że z każdą chwilą idzie ten towar w górę.
-Ponownie podrożała tym razem 58 funtów. -westchnąłem, przynajmniej w tej pracy zarabiałem dużo, no jeśli moża to w ogóle nazwac pracą,nie raczej nie można. Wstałem z łóżka i podszedłem do komodu z której wyciagnąłem 58 funtów, podszedłem do mulata i wręczyłem mu forsę. W zamian dał mi woreczek z zawartością. Uśmiechnąłem się na sam widok. Chłopak odwrócił się na pięcię i wyszedł z pokoju. Szybko podbiegłem do komodu wyciągnąłem coś w rodzaju zeszytu i nasypałem na niego trochę proszku, nie za dużo uformowałem z tego kreskę i wciągnąłem. Położyłem się na łóżku i jednorożce zaczęły hasac po pokoju, odpłynąłem.


Obudziłem się o świcie, słońce jeszcze do końca nie wyszło zza horyzontu, czułem się dośc dziwnie, jeśli tak mogę to ując. Usiadłem na łóżku, wszystkie moje ruchy odbywały się mniej więcej w zwolnionym tępię ,co się mi nie podobało. Usłyszałem pukanie ,a po chwili Malik wyszedł zza drzwi.
-O nie śpisz. -uśmiechnął się do mnie, często się zastanawiam czy on śpi, zawsze widzę go takim wczesnym rankiem.
-Jak widac, co dla mnie masz.-trzymał białą kartkę w dłoni.
-Aa klientów, dwójka jakiś Greg Cleant i Harry Styles. -wzdrygnąłem na imię i nazwisko drugiego, gdzieś już je słyszałem, na pewno sobie nie przypomnę ,okej pożyjemy zobaczymy.
-Okej dzięki ,a o której będzie pierwszy?
-O 11 a drugi o 16 więc masz dużo czasu.- wyszedł, dobrze że tylko dwójka, nie kiedy w jednym dniu jest ich pięciu, nie dziękuję. A w ogóle nie mam nastroju na walenie się z kimś. Postanowiłem wyjśc na miasto coś zjeśc. Ubrałem kurtkę , na nogi założyłem buty, na głowę czapkę ,a szyję związałem szalikiem. Zima była tego roku mroźna. Udałem się do jakiejś kawiarenki która była czynna i zamówiłem cokolwiek ,aby tylko nie czuc głodu.


Było już po 11 ,nie lubiałem spóźnialskich, leżałem na łóżku. Ktoś zapukał nie wzruszając sie tym zbytnio powiedziałem "proszę" ,moim gościem okazał się Zayn.
-Ten Greg nie przyjdzie dzwonił przed chwilą ,że nie da rady, musi jechac z żoną do lekarza.-prychnąłem, koleś ma żonę a załatwia sobie męskie dziwki, hmm całkiem niezły plan, ale wiecie bez uczuciowy cham. -A właśnie Harry jednak będzie godzinę wcześniej. -jak szybko się pojawił tak szybko zniknął, on mnie zaczyna przerażac. Czyli mam trochę czasu, dla siebie tylko co by tutaj robic. Z nudów spojrzałem do konta, gdzie stała moja gitara, dawno nie używana, nawet zapomniałem że ją posiadam. Pamiętam jak kiedyś jeszcze nie mogłem wytrzymac bez niej minuty a teraz poszła na odstawkę. Wstałem i podniosłem ją wziąłem ze sobą usiadłem z powrotem na łóżku i zacząłem grac. Już zapomniałem ile daje mi to przyjemności.


Za 10 minut powinien pojawic się ten cały Harry ,a ja nadal nie mogę skojarzyc ,z kąt znam to imię i nazwisko. Byłem ubrany w czarne rurki i białą bokserkę było przez nią widac moje liczne rany ale nie przejmowałem się tym. Ktoś zapukał.
-No hej Niall słuchaj za chwile powinien się pojawic a przyszedłem żeby ci powiedziec żebyś zrobił coś z tymi ranami i śliwą pod okiem.-prychnąłem, jak byłbym wróżką to nawet bym tutaj nie siedział.
-Tsa ciekawe co..-uniosłem jedną brew ku górze.
-No dobra rób co chcesz.-wyszedł, zostawił mnie z własnymi myślami, zostało mi jeszcze koakiny ,ale postanowiłem ją "zarzyc" dopiero po wizycie tego kolesia ,spojrzałem w stronę woreczka, był na komodzie. Podkuliłem nogi pod brodę,wszystko zaczęło mnie przerastac. Nie chce już brac tego świństwa. Gdybym kogoś kochał z całego serca to bym rzucił specjalnie dla niego. Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi. Spodziewałem się tego kolesia. Nie zmieniąjac pozycji z bijącym sercem i nerwami zawołałem "proszę". Drzwi otworzyły się a moje serce natychmiastowo stanęło. Oby mnie on nie pamiętał, szczerze powiedziawszy to w tedy miałem inny kolor włosów i nie miałem aparatu na zębach więc jest 90% szansy ze mnie nie rozpozna. Zza drzwi wyszedł mój były przyjaciel z podstawówki, dlaczego były ,ponieważ przeprowadził się w inna częśc miasta gdy szliśmy do gimnazjum . Trochę się zmienił, hmm.. dojrzał, rozpoznałem go po jego specyficznym uśmiechu i zielonych oczach nie były one takie jak moje nie różniły sie tylko kolorem jego oczy były pełne z iskierkami ,nawet gdy był smutny, moje oczy znowu były puste. Miał na sobie kremowe rurki z niskim kroczem ,białą koszulkę z dekoldem w kształcie V a na to niebieską koszulę w kratę. Chłopak zaczął mi się przyglądac ,zaczął mróżyc oczy, miejmy nadzieję że mnie nie poznał.
-Co ci się stało pod okiem? -zapytał zachrypniętym głosem, jego głos to muzyka dla uszu. Odruchowo złapał się za to miejsce, bolało, syknąłem z bólu.
-Wywróciłem się, ale dobra do rzeczy.- co miałem powiedziec gdy waliłem się z innymi dostałem w oko i w wiele innych miejsc ,wstałem z łóżka i podszedłem do niego,pocałowałem go dziwnie się całuje dawnego przyjaciela ,ale miał takie miękkie usta, poczułem drgawki i motylki w brzuchu. Chłopak oddawał każdy mój pocałunek. Coś czuję że to nie będzie seks jak z innymi tylko coś zupełnie innego. Zacząłem całowac jego szyję robiąc na niej dorodne malinki. Przenieśliśmy się na łóżko ,ściągnąłem jego koszulę , włożyłem dłonie pod koszulkę i zacząłem błądzic dłońmi po jego torsie, nadal go całując. Po chwili żadnego z górnej części garderoby nie miał na sobie, sam zaczął ściągac moją bokserkę, spojrzał mi w oczy, doszukując się czegoś. Gdy pozbył się już mojej bokserki ponownie zaczełliśmy się całowac ,siadnąłem na nim okratkiem i zacząłem całowac jego tors schodząc coraz niżej chłopakowi widocznie sprawiało to przyjemnośc bo odchylił głowę do tyłu no wiecie w końcu taka praca, dotarłem do spodni ,odpiąłem guzik i szybko zdjąłem je z chłopaka ,został w samych bokserkach. Sam zaczął mastrowac przy moim guziku od spodni ,za cholerę nie chciał się odpiąc więc mu pomogłem. Po chwili oboje byliśmy w samej bieliźnie ,ponownie zacząłem namiętnie całowac go w usta, serio rekord pobiłem ,jesteśmy w samych bokserkach a nie mam żadnych ran cielesnych.Z czego bardzo się cieszę. Ściągnąłem z niego bieliznę a moim oczom ukazał się jego członek, wziąłem go w dłonie i zacząłem go "masowac" czułem jak z każdą chwilą robi się coraz twardszy, wziąłem go do buzi i zacząłem go ssac .
-Ehh.. o kurrrr.. waa.. szybciej -zacząłem szybciej poruszac głową dajac przy tym Styles'owi ogromną przyjemnośc. Co mnie fascynowało, zawsze się cieszyłem że dobrze robię to co mam robic ,lecz nie każdy klient był zadowolony. -Zaraz dojdę.-chłopak wplótł palce w moje włosy, wytrysną prosto do mojej buzi, połknąłem białą ciecz. Wstałem z łóżka podszedłem do komody ,otworzyłem jedną z szuflad , Harry obserwował mnie z wyraźnym zaciekawieniem na twarzy ,wziąłem do ręki olwkę i z nabytkiem udałem się do wyczekującego na mnie chłopaka.
-A po co ci to? -zapytał
-A chcesz żeby bolało- zaprzeczył ruchem głowy ,zaśmiałem się pod nosem, ściągnąłem z siebie bokserki ( które jeszcze miałem na sobie ), nalałem oliwki na ręce i rozsmarowałem na dłoniach i przyłożyłem je do niego. Rozsmarowałem na nim maź ,stał się teraz bardziej śliższy ( ? jest w ogóle takie słowo)  ,wziął mi z rąk oliwkę nalał na dłonie i rozsmarował mi na brzuchu i członku, ma takie delikatne dłonie. Cały jest delikatny. Po czym położył się na plecach ,dając mi znak abym zaczynał, Styles rozkroczył nogi, wszedłem w niego.
-Umm..ugh..- zrobił zkwaszoną minę jakby właśnie zjadł cytrynę, nie powiedziałem że w ogóle nie będzie bolec. Na jego czole pojawiły się krople potu. -Sz.szyyybciej..-przyśpieszyłem swoje ruchy . Wydawał z siebie jęki rozkoszy, sam zacząłem już dyszec ze zmęczenia. Doszedłem w nim. Opadłem obok niego ze zmęczenia. Przykryliśmy się kołdrą ,przymknąłem oczy po chwili usłyszałem jego zachrypnięty głos.
-Dziękuję Niall.-automatycznie usiadłem.
-Skąd wiesz że mam na imię Niall?
-No wiesz co nie rozpoznałbym własnego przyjaciela ,chociaż na początku nie wiedziałem.
-To kiedy?
-Jak ściągnąłem ci koszulkę-uśmiechnął się - nawet nie wiesz jak hamowałem się aby nie wypowiedziec Twojego imienia. Dlaczego tu pracujesz?-zapytał zmieniając temat.
-Muszę.
-Nic nie musisz Nialler.-pamiętam jak mnie zawsze tak nazywał, lubię gdy to on wypowiada moje pełne imię.
-Słuchaj Harry, nie mam domu, nie mam kasy. -chłopak z politowania rozejrzał się po pokoju, dostrzegł woreczek kokainy na komodzie, wstał z łóżka ubrał na siebie bokserki i podszedł do mebla. Wziął woreczek do rąk.
-Tak to już wiem dlaczego nie masz kasy.
-Noo .. a tak w ogóle to dlaczego wynająłeś sobie męską dziwkę Hazz? -zapytałem, wzdrygnął na " męską dziwkę". Spojrzał mi w oczy.
-To przez moja byłą dziewczyne.
-Co zrobiła?
-Zdradziała mnie i właśnie w tamtej chwili poczułem się jak jakiś śmiec ,rozumiesz to właśnie w tamtym momencie doznałem obrzydzenia do wszelkich kobiet i to nie z byle jakim kolesiem ,z przyjacielem no teraz to już nie jest przyjacielem. Dowiedziałem się że przyjaźnił się ze mną tylko dla tego bo ją poderwac. Niall mam do ciebie prośbę ,skończ z tym.
-Z czym z pieprzeniem się za pieniądze czy narkotyki? -przymrużyłem oczy
-Z tym i tym. Dla mnie proszę Nialler.- podszedł do mnie i pocałował czule w usta, poczułem motylki to źle? - Bo cie kocham.
-Wiesz co Hazz nie da się kogoś ot tak pokochac. -Leżałem. Chłopak usiadnął mi na biodrach, pochylił się nade mną i spojrzał mi w oczy.-Niall jak by się tak nad tym zastanowic to cie pokochałem w tedy kiedy się przeprowadzałem, jak widziałem łzy w twoich oczach jak odjerzdżałem. -powiedział mi to wszystko w oczy ,nie doszukałem się w nich kłamstwa. Chciałem to poczuc. Pocałowałem go. Nidy przy nikim się tak nie czułem.
-Dobrze ,rzucę to, ale jest jeden problem, ja tutaj mieszkam.
-To będziesz mieszkac u mnie. -widocznie zadowolony z siebie, kazał mi się ubrac i iśc do tego "swojego szefa" aby powiedziec mu że odchodzę. Ubrałem się szybko ,spakowałem ubrania, wziąłem wszystkie rzeczy z komody którymi były między innymi zdjęcia moje i Harry'ego z dzieciństwa. Gdy byłem już spakowany, ubrany i szcześliwy ,wziąłem woreczek z kokainą i z lekkim bólem wrzuciłem ją do kibla i spłukałem. Czułem się już lepiej, bo miałem dla kogo. Poszedłem do Zayn'a i bez pukania wtargnąłem do jego "biura" .
-Odchodzę. -chłopak widocznie zdziwiony moimi słowami aż wstał z fotela.
-Co? Jak to?
-Normalnie, to ty mnie wpakowałeś w to gówno to przez ciebie stałem się dziwką i cpunem .Żegnam. -wyszedłem trzaskając drzwiami. Wyszedłem przed budynek gdzie czekał już na mnie Harry z moją walizką w ręce. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy pod jego dom.

Rok później

Chodzę na terapię, idzie mi całkiem nieźle, nie brałem od momentu spłukania kokainy w kiblu, czuje się z tym świetnie. Ale jak się to mówi cpun zawsze będzie cpunem. Wczoraj były walentynki na których oświadczył się mi Hazz. No i oczywiście się zgodziłem. Teraz moje życie to istna bajka. No i do tego małżeństwa gejów w Wielkiej Brytanii zostały dozwolone. I zaczęłliśmy się z Harrym zastanawiac nad adopcja dziecka, ale jak myślę ,jednak adoptujemy.

środa, 10 października 2012

03. Narry / Zapowiedź


03. Narry

Akcja: zima / wiosna 2012

Miejsce akcji ; Anglia , Londyn

Gatunek : romans, obyczajowy

Bohaterowie: Niall Horan, Harry Styles, Zayn Malik (epizodycznie) i inni

Bromance: Narry ( Niall + Harry )

Perspektywa: Niall

Tytuł: "Addicted of love? "

Streszczenie: Niall nie ma domu - zbankrutował, aby zarobic na swoje uzależnienie - narkotyki musi sypiac z nieznajomymi mężczyznami ,zawsze po wizycie ma liczne zadrapania, siniaki. Zayn - jego "przyjaciel" go do tego wszystkiego wciągnął, sprzedaje mu narkotyki i to on jest szefem tego "biznesu" . Któregos dnia przychodzi do niego klient ze złamanym sercem. Niall'owi kojarzy się ów chłopak. Czy pomoże on Niall'owi? A co jeśli przez niego będzie miał jeszcze więcej ran niż zwykle? Dlaczego w ogóle przyszedł on do niego przyszedł?


Od Autorki: Hahah to was zaskoczyłam ;o nie byłam dzisiaj w szkole i miałam czas i takie tam. W tym One Shocie będzie +18 więc noo wiecie jeśli ktoś nie chce czytac nie musi. Mam napisane już połowę albo 1/3 . Jeśli chce ktoś byc informowany niech zostawi w komentarzu gg lub tt . Bierzcie udział w ankiecie .  To tyle dziekuję ! Pozdrowienia Xxxx 






wtorek, 9 października 2012

02. Larry


1. No siemka, przepraszam że tak późno.
2. Następnym One Shotem będzie Narry
3. Dziękuję za tyle wejśc :)
4. Pytania możecie kierowac tutaj : http://ask.fm/Bejjbee  lub na tt: @Zaawsze_Spoko lub na gg: 36444496.
5. Przepraszam za wszelkie błędy.
6. Zostawiajcie komantarze, do następnego . Enjoy !


02.Larry

"To cut wrist"

Biorę do ręki czajnik z wrzącą wodą i zalewam herbatę owocową. Obracam się o 180 stopni podchodzę do stołu i podje kubek gościowi.  Ma on brązowe loczki ,zielone oczy, piękne dołeczki w policzkach gdy się uśmiecha. Wymarzony chłopak.
-Dziękuję Louis że się mną opiekujesz.-powiedział zachrypniętym głosem
-Nie ma sprawy ,poczekaj pójdę po termometr i zmierzę ci gorączkę.
-Yhyy.-wstaje od stołu i idę do jednej z szafek ,wygrzebuję z tamtąd termometr. Wracam z powrotem do chłopaka i podaje mu go. Wkłada go do ust, po kilkunastu minutach słyszymy pikanie urządzenia, chłopak wstaje z krzesła, idę do niego i wyciągam mu z ust termometr wskazuje 37,1 stopni. Już jest lepiej. Podnoszę  na niego wzrok zaczyna się do mnie niebezpiecznie zbliżac gdy w końcu dotyka moich u.............


*dryn dryn dryn*
Przklęty budzik, od tygodnia nachodzą mnie mniej więcej takie sny ,ale zawsze w tych snach jestem ja i ten koleś. W życiu go na oczy nie widziałem, no ale szczerze lub na nieszczęście to wątpie żeby ktoś taki istniał. Nie ja to wiem.
Chodzę na studia psychologiczne, razem z moim przyjacielem - Liam'em ,wykłady zaczynają się  za godzinę. Ubrałem się w miętowe rurki, biało-czarną bluzkę w paski i czarne vansy. Zjadłem szybkie śniadanie i wyszedłem z domu wcześniej zabierając torbę na jedno ramie. Li mieszka obok mnie co jest dla mnie ogromnym plusem ponieważ nigdy nie spędzam wieczoru samemu. Dwa tygodnie temu zerwała ze mną dziewczyna-Elenaor,jest modelką. Stwierdziła że potrzebuje kogoś sławnego kto mógłby ją sponsorowac. No wiecie ja sławany nie jestem. Nadal ją kocham ,a ona mnie chyba nigdy nie kochała, zawsze mi mówiła że mam niesamowity głos i powinienem iśc do X-Factor'a ,zawsze jej powtarzałem że to nie dla mnie, ale ona nadal mówiła że powinienem że taki głos nie powinien się marnowac. Może chodziła ze mną dlatego bo myślała że pójdę do tego cholernego programu i jakimś cudem wygram to stanę się sławny ,a ona przy okazji bardziej...Kochałem ją najbardziej na świecie dawałem jej wszystko co potrzebne.

Rozpoczął się jeden z wykładów, opowiedziałem Liam'owi o moim kolejnym śnie z tym chłopakiem. Powiedział tylko że jest to przypadek, że na pewno nikt taki nie istnieje i ja mu wieżę ,bo Liam ma zawsze racje. Mamy dzisiaj zajęcia do 6, tego dnia tygodnia najbardziej nie lubię-poniedziałek. Znienawidzony przez wszystkich, nie dośc że to dopiero początek tygodnia to mam jeszcze tak długo zajęcia. Jak oni mogą nas tak dręczyc?! Doobra nie użalam się nad sobą. Jak zwykle wykładowca z psychologi zaczął zadawac mi jakieś pytania wzięte z kosmosu. Nie pała do mnie miłością z resztą wzajemnością.

Godzina 05.59 p.m ,jeszcze minuta i zakończę swoje dzisiejsze męki. Jest wyczekiwana godzina, spakowałem swoje rzeczy do torby i udałem sie za przyjacielem do wyjścia. Wyszliśmy ze szkoły .
-Wpadniesz dzisiaj do mnie?-zapytałem gdy juz staliśmy pod jego domem.
-Nie mogę ,przyjdą do nas jacyś goście na kolacje w której muszę uczestniczyc. -zrobił zawiedzioną minę.
-Okej, nie ma sprawy może się pouczę. To do jutra, nie zaśpij.-przytuliłem się do niego i poszedłem do swojego domu. Otworzyłem drzwi kluczem i na wejściu od razu zrzuciłem torbę na ziemię. Ściagnąłem płaszcz i buty i udałem się do kuchni, aby coś zjeśc. Otworzyłem lodówkę, która zaświeciła pustkami. Zapomniałem zrobic zakupów. Ja już nie wyrabiam. Z lekkim poirytowaniem z powrotem ubrałem płaszcz i buty i wyszedłem z domu wcześniej zabierając pieniądze. Postanowiłem iśc do Tesco było ok 30 minut drogi pieszo nigdzie się mi nie śpieszyło więc po co mam iśc do jakiegoś spożywczaka gdzie są tylko 4 produkty? Nie dzięki. Włożyłem do uszu słuchawki włączyłem utwór Maroon 5 - One More Night ,serio podziwiam tego kolesia za głos.

Chodzę pomiędzy regałami myśląc co zjeśc na kolację, nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy w szczególności ,że jestem marnym kucharzem. Zakupiłem parę mrożonek, jakieś inne produkty spożywcze i wyszedłem z siatkami ze sklepu, dochodziła 08.00 p.m robiło się już ciemno ,coraz mniej ludzi wychodziło z domów,co było nawet dla mnie lepsze bo nie musiałem zderzac się co chwila z kimś. Chciałem przejśc przez pasy co poszło mi dzisiaj niezwykle szybko, po chwili byłem już na drugiej stronie . Nie śpieszyłem się do nauki ,zazwyczaj zaczynam uczyc się o północy i kończę nad ranem a w weekend odsypiam. Moja tradycja. Nagle poczułem jak ktoś uderza mnie w ramię spojrzałem na chłopaka . Biegną . Na rękach miał szarego kotka. Powiedział pośpieszne "przepraszam" i pobiegł dalej ,lecz nie za daleko bo zachwiał się podejrzewam że zakręciło mu się w głowie i upadł. Podbiegłem do niego, sprawdziłem tętno, żył. Zadzwoniłem po pogotowie. Chłopak miał kręcone brązowe włosy nic więcej nie widziałem. Coś przykuło moja uwagę na nadgarstku miał bandaż który przesiąkał krwią. Ciekawi mnie tylko dlaczego uciekał. Wziąłem jak myślę jego zwierzaka na ręce.Przyjechało pogotowie.
-Mogę jechac z wami?- pierwsze co zrobiłem to zapytałem się o to.
-Przepraszam nie ma miejsca, niech pan wezwie taksówkę i przyjedzie do szpitala im Królowej Elżbiety.
-Dobrze.-postanowiłem pierwsze zabrac kota i zakupy do domu. Pobiegłem chciałem jak najszybciej wiedziec co z tym chłopakiem będzie.

Jestem w tym przeklętym szpitalu wszędzie jest tak biało, śmierdzi wybielaczem i innymi chemikaliami. Nienawidzę szpitali ale kto je lubi? Siedzę na niewygodnym krzesełku przy sali nr. 69 i czekam aż doktor coś mi powie. Przestałem liczyc sekundy, minuty, godziny. Chciałem jak najszybciej czegoś się dowiedziec. Nie znałem nawet imienia tego chłopaka, ale czułem się za niego odpowiedzialny. Drzwi od sali otworzyły się a w nich stanął lekarz momentalnie poderwałem sie z krzesła.
-Co z nim?-zadałem bardzo szybko pytanie, nie zdziwił bym się jakby nawet treści ów zdania nie zrozumiał.
-Jesteś kimś z rodziny?-zapytał
-Nie. Nikim dla niego nie jestem ale chciałem się czegoś dowiedziec, no bo widzi pan nie często ktoś na twoich oczach mdleje.
-Przykro mi nie mogę panu niczego powiedzec .
-No proszę czuję się za niego odpowiedzialny.
-Nie wiem czy powinienem. Dobra niech stracę, chłopak jest w ciężkim stanie, nie miał przy sobie żadnych dokumentów.Miał głębokie nacięcia na nadgarstku i wiele blizn. Nie wybudził się jeszcze ze śpiączki. -z każdym słowem było mi go szkoda.
-A ile może ona potrwac.
-Może wybudzic się w każdej chwili nawet teraz albo...
-Albo?
-ehh... może się nigdy nie obudzic.- słowo "nigdy" odbijało się echem w mojej głowie. Nie chciałem aby ten chłopak umarł wyglądał na minimum 17 lat a nie więcej niż 19. Miał całe życie przed sobą.
-A mogę do niego zajrzec?
-Raczej nie.
-Przecież nikogo raczej nie ma .
-Okej ale nie za długo.-udałem się w stronę sali ,otworzyłem drzwi ,przeszedłem przez próg, bałem się zobaczyc tego chłopaka . Nie wiem dlaczego. Usiadłem na krzesełku obok łóżka, wyglądał tak niewinnie, ale miałem wrażenie jakbym już gdzieś widział. Wpatrywałem się w jego twarz, przypominał mi kogoś. Po 10 minutach myślenia gdzie juz go widziałem przyszedł lekarz i "grzecznie" wyprosił mnie z sali. Udałem się w kierunku domu i przypomniałem sobie o tym kocie który on miał na rękach. Skręciłem jeszcze do TESCO kupic mu karmę. Na szczęście ze szpitala nie było daleko zakupiłem produkt i zamówiłem taksówkę . Po paru minutach już otwierałem drzwi kluczem . Przy drzwiach siedział ten słodki kociak, poszedłem do kuchni,otworzyłem półkę wyciągnąłem z niej talerzyk i nałożyłem na niego trochę karmy. Kotem zjadł ją bardzo szybko, pewnie był głodny. Dochodziła 11p.m postanowiłem się pouczyc na jutrzejsze wykłady i inne pierdoły związane ze szkołą czy może raczej ze studiami. Wziąłem ze sobą kota do sypialni usiadłem na łóżku po turecku i wyciągnąłem zeszyty i inne pierdoły z torby . Wziąłem podkreślacz i zacząłem moją naukę. Kot usiadł obok mnie a po chwili ułożył się do spania.

Wtorek - drugi dzień tygodnia który przeklinam, skończyłem naukę o 5 a.m ,czyli spałem 2 godziny razem z kotem .Ponownie miałem dziwny sen z zielonookim chłopakiem coś tam że byliśmy w jakimś domku nad morzem. Po przyjściu z wykładów postanowiłem pójśc do szpitala, ubrałem się ,wykonałem poranne czynności zjadłem szybkie śniadanie ,dałem kotu jeśc i wyszedłem z domu do przyjaciela. Czekał już na mnie przy bramie, ze skwaszoną miną.
-Hej co cytrynę jadłeś? -przytuliłem się do niego, inni mogą to trochę inaczej odebrac ale my zachowujemy sie tak od zawsze. Więc no wiecie mam ich w poważaniu.
-Nie ,mam kiepski humor. Co wczoraj robiłeś?
-A no właśnie...-opowiedziałem mu cały wczorajszy dzień ze szczegółami ,wybłuszał oczy z każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem.
-I co ten kot jest u ciebie?-zapytał gdy już się wszystkiego dowiedział
-Tak,ale wiesz co wydaje mi się jakbym już gdzieś go widział,ale nie mogę sobie skojarzyc .A właśnie pójdę dzisiaj do szpitala, od razu po szkole wstąpisz do mnie i nakarmisz kota?
-Nie ma sprawy.
-Masz te klucze?-zapytałem ,kiedyś dałem mu zapasowe klucze do mieszkania.
-Tak,mam.


Siedzę obok łóżka chłopaka, lekarz pozwalał mi go odwiedzac jako że nie wiadomo kim on jest i nikt go nie odwiedza. Jeszcze się nie wybudził ,jego stan się wystabilizował. Złapałem go za dłoń, taki odruch. I zacząłem wpatrywac się w jego zamknięte oczy. Ma takie przyjemne w dotyku dłonie. Dłoń którą trzymałem drgnęła,lekko się wystraszyłem, spojrzałem na nasze dłonie splecione razem a po chwili ponownie na twarz, powoli otwierał oczy i zamknął je z powrotem. Wpatrywałem się w niego z niedowierzaniem, ścisnął moją dłoń i otworzył oczy. Rozglądał się po sali i spojrzał na mnie . Uśmiechnął się . Miał słodkie dołeczki w policzkach. Wybiegłem z sali. Powiedziałem lekarzowi że się wybudził i szybko pobiegnąłem do domu . Zadzwoniłem jeszcze do Liam'a aby jak najszybciej był u mnie. Po 10 minutach otwierałem drzwi, Liam już na mnie czekał.
-Co się stało?-zapytał podenerwowany
-...Ten...chłopak..-jąkałem się
-Co?
-To ten z moich snów.
-Że co?
-No mówie ci obudził się miał takie same oczy jak on , takie same dołeczki w policzkach, takie same włosy, że ja wcześniej nie skojarzyłem. -z wrażenia usiosłem na kanapie.
-Wow. I co zrobiłeś?
-Uciekłem.
-Co dlaczego?! -zaczął sie denerwowac nie moja wina że spanikowałem- Pójdziesz tam jutro.
-Nie wiem czy dam rade.
-Musisz masz jego kota.-jak na zawołanie kot przyszedł do mnie i usadowił się u mnie na kolanach. Zacząłem myślec nad tym wszystkim i wywnioskowałem że raczej muszę tam iśc a nawet chce. Tylko co ja mu powiem? Że śnił się mi po nocach i jak się obudził to zrozumiałem że to on mnie nachodził w snach. Bardzo oryginalne.

Jestem świeżo po zajęciach ,idę prosto do szpitala ,denerwuję się. Możecie powiedziec że to głupie i macie racje . Dlaczego się denerwuje. Doszedłem do szpitala nadal nie lubię tego miejsca Udałem się pod salę w której ostatnim razem z niej "zwiałem". Stanąłem przed drzwiami i wziąłem głęboki oddech i złapałem za klamkę nacisnąłem na nią i popchnąłem drzwi.Przeszedłem przez próg i spojrzałem na łóżko gdzie znajdował się TEN chłopak, patrzył w moją stronę a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Udałem się w głąb sali i usiadłem na krześle. Nie wiedziałem co mam powiedziec. Nawet go nie znam a się denerwuję. Z rozmyśleń wyrwał mnie ochrypły głos.
-Dlaczego w tedy uciekłeś?-podniosłem na niego wzrok, spojrzałem mu w oczy. Zdecydowanie jest to ten koleś z moich snów.
-Nie wiem.-odpowiedziałem po chwili zastanowienia
-Okej? A kim jesteś?
-Louis wpadłeś na mnie.
-A tak wiem przepraszam.-miał naprawdę śliczny głos-A tak w ogóle Harry. Czyli jak na ciebie wpadłem ,nie wiesz gdzie jest mój kot?-zapytał trochę zdenerwowany
-U mnie w domu.-uśmiechnąłem się do niego, odwzajemnił uśmiech - A może mi powiesz dlaczego w tedy uciekałeś z kotem cały w ranach?
-To długa historia.
-Mamy czas.

Perspektywa Harry'ego

-Mamy czas.-uśmiechnął się do mnie słodko, miał taki przyjemny uśmiech.
-Dobrze. -czułem że mogę mu zaufac. -Tylko od razu ostrzegam ,jestem gejem.-najpierw na jego twrzy malował się szok ale później ponownie się uśmiechnął
-Mi to nie przeszkadza.- dzięki Bogu.

* przeszłośc *


Stałem nad czerwoną już od krwi umywalką z żyletka w ręce, czemu jestem aż takim idiotą?! Nadal wierzę że ON mnie kocha, a przyłapałem go już na zdradzie dwa razy nie raz ,ale dwa! A ja nadal ślepo wierzę w jego słowa. To dlatego że jestem w nim ślepo zakochany, on jest dla mnie jak kokaina dla narkomana. Usłyszałem trzask drzwiami, szybko owinąłem nadgarstek bandażem ,umyłem umywalkę z własnej krwi i wyszedłem z łazienki wcześniej spłukując wodę w toalecie żeby nie nabrał żadnych podejrzeń. Udałem sie do NASZEJ sypialni i to co tam zobaczyłem już totalnie mnie wkurwiło, nie mam już siły. Obciągał jakiemuś facetowi.
-Nie przeszkadzajcie sobie.-nie zwrócił nawet na mnie uwagi, wszedłem do pokoju wziąłem mojego kochanego kota na ręce i jak najszybciej wybiegłem z mieszkania nie biorąc nawet żadnych ubrań. Przysiągłem sobie że już nigdy więcej tam nie wrócę.Tego już za wiele, spędzę dzisiejszą noc w parku na ławeczce. Biegnąłem przed siebie nie patrząc gdzie biegnę nogi same mnie niosły, przebiegnąłem przez pasy i szturchnąłem kogoś ramieniem, nie odwracając się zawołałem "przepraszam" chciałem biec dalej ,ale zachwiałem się ,zakręciło się mi w głowie, upadłem.

*koniec przeszłości i perspektywy Harry'ego*

-No więc to by było na tyle.- zasmócił się , po chwili po jednym z policzków spłynęła samotna łza. Usiadłem na skraju łóżka i przytuliłem mocno do siebie.Zaczął płakac. Moja koszulka którą miałem na sobie stawała się mokra ,co mi nie przeszkadzało. Czułem że muszę mu pomóc i byc przy nim. Pocałowałem go we włosy. Nagle dostałem olśnienia.
-Hereh...a gdzie będziesz teraz mieszkac?-odsunąłem się od niego, spuścił głowę.Zrobiło mi się go strasznie żal. -Możesz mieszkac u mnie.-pokręcił przecząco głową.
-Nie Lou ,nie będę ci siedział na głowie.
-Przecież mój dom jest duży a i tak prawie w ogóle mnie w nim nie ma , no proszę.-najwyraźniej zastanawiał się nad moją propozycją.
-Nie wiem..
-Nie daj się tyle prosic.-podniósł głowę i szeroko się do mnie uśmiechnął co miało jak myślę znaczyło "tak". Miał takie słodkie dołeczki w policzkach. I pomyślec że taki facet jest gejem. Taki czyli przystojny ,z poczuciem humoru mimo że znam go krótko to wydaje się byc całkiem w porządku. -Kiedy cie wypisują?
-Em.. jutro.
-Okej więc będę u ciebie o 11.

Leże na łóżku rozmyślając o Harry'm był taki... nie wiem jak go określic. Dowiedziałem się o nim dużo m.in.Ma na imię Harold Edward Styles, ale nie lubi gdy ktoś mówi do niego Harold ,to będzie miał problem bo już zacząłem do niego tak mówic , ma 18 lat urodzony w Homes Chapel, ma starszą siostrę, pracuje w cukierni. I inne różne rzeczy. Postanowiłem jutro nie iśc na wykłady. Napisałem już sms'a do Liam'a żeby na mnie nie czekał, oczywiście został już poinformowany o moich planach związanych z Harry'm i popierał mnie w nich co mnie naprawdę ucieszyło.

Wstałem rano o 10 żeby się przyszykowac, ciekawe dla kogo ?! "Przyznaj sie Louis on zaczął cie pociągac." "Nie w cale nie! Nie bo po co." Takie to rozmowy ze swoim zrytym mózgiem przeprowadzałem cały ranek. Serio mam zrytą psyche. Wyszedłem z domu, wcześniej chciałem jak najszybciej go zobaczyc. W przeciągu pół godziny na piechtaka byłem w szpitalu. Od godziny 11 zaczynają się wypisy tak wiec zostało 15 minut. Wszedłem do sali.
-Haroldzik-uśmiechnąłem się do niego
-Boo-Bear.-odwzajemnił uśmiech ,powiedziałem mu też co nieco wczoraj o mnie tak więc z tąd wie jak mama mnie kiedys przezywała.
-Mówiłem ci żebyś tak do mnie nie mówił.-powiedzieliśmy równocześnie. Wybuchnęłliśmy śmiechem.
-A nie mówiłem ci tego mam tylko jedną sypialnię ,ale duże łóżko wiec jakby ci to nie przeszkadzało..-nie pozwolił mi skończyc
-Jasne nie ma sprawy. Będę musiał iśc do wcześniejszego domu po jakieś ubrania.
-Aa no przecież, w jakich godzinach zazwyczaj nie ma go w domu?-zapytałem ,nie chciałem aby się z nim spotkał
-No jakoś teraz.
-Okej czyli pójdziemy tam jak cie wypiszą .

Wpakowaliśmy ostatni sweter należacy do mojego współlokatora do torby. Wyszliśmy z budynku i pochłonięci rozmową nie wiadomo kiedy dotarliśmy do domu. Otworzyłem drzwi kluczem i przepuściłem Hazze w drzwiach, ściągnęłliśmy z siebie niepotrzebne ubrania .
-Kici kici-zaczął "wołac" kota ,który juz po chwili był obok niego. Wziął go na ręce i zaczął go do siebie przytulac. Widac że kocha koty.
-To co na obiad?Tylko powiedz mi że umiesz gotowac.
-No wiesz potrafię gotowac.
-Yeah mam własną kucharkę.-zaśmiałem sie za co on zmroził mnie wzrokiem. Uniosłem ręce w geście obronnym a po chwili wybuchnęłliśmy śmiechem. Przy nim zapomniałem nawet o Elenor którą dzisiaj widziałem ale pomińmy ten fakt.

Dochodziła 3p.m co oznaczało że Liam powinien za chwilę u mnie byc z notatkami z wykładów. Co mnie cieszyło siedziliśmy na razie w trójkę na kanapie czuli ja , Harold i kot. Usłyszałem kroki należące do Liam'a chodził w taki specyficzny sposób.
-Nareszcie.Ile można?- zrobiłem smutna minę
-No przepraszam że pofatygowałem sie do ciebie i specjalnie robiłem notaki.-zrobił naburmuszona minę.
-No przeprosimy przyjęte. A więc tak Liam to jest Harry, Harry to jest Liam . -przedstawiłem ich sobie.-Chcesz coś do picia?
-Herbate-odpowiedział po chwili namysłu
-A ty Harry?
-Emm.. też.-uśmiechnął sie, powinien miec zakaz uśmiechania sie.

Liam z Harrym widocznie sie polubili nastał już wieczór leże z Harrym w jednym łóżku i myśle. Nad niczym ciekawym nad całym moim życiem które okzało się totalną klapą.
-Louis dziekuję- usłyszałem ,odwróciłem sie na bok aby spojrzec na Harry'ego
-Za co?
-Za wszystko ,za to że mnie uratowałeś, za to że przyjąłeś mnie pod swój dach , za to że jesteś.-jak miło jaki on jest kochany. Uniosłem się na jednym ramieniu ,przybliżyłem się ku niemu chciałem go pocałowac w policzek ,ale chłopak nie wiedząc co sie dzieje odwrócił sie tak że pocałowałe go w usta, tak też rozpoczęłliśmy nasz zachłanny pocałunek który mi się podobał. Miał takie delikate usta, cały był delikatny. Rozchwyliłem wargi dajac mu znak ,że może działac dalej, zaczęła się nasza "bitwa" na języki. W śroku czułem motylki ,nigdy czegoś takiego przy El nie czułem. Czy to dziwne? Z pewnością, uszcześliwia mnie chłopak. Przerwaliśmy pocałunek aby nabrac powietrza do ust . Spojrzałem na niego kontem oka - uśmiechał się.
-Em. przepraszam-odezwałem się drżącym głosem. Chłopak spojrzał mi w oczy i uśmiechnął sie ukazując szereg białych zębów i słodkie dołeczki w policzkach.
-Nic się nie stało.


*dryn dryn*
Obudził mnie dźwięk tego jakże "kochanego" urządzenia zwanego budzikiem. Spojrzałem na druga strone łóżka nie było go tam. A co jeśli uciekł bo wczoraj go pocałowałem? Tylko nie to szybko sie ubrałem i udałem sie do kuchni gdzie przywitał mnie zapach jajecznicy. Odetchnąłem z ulgą bo nie uciekł. Curly - tak zacząłem go nazywac ,krzątał sie po kuchni w szarych dresach bez koszulki, miał idealną klatę. Ale dlaczego sie mu przypatruje jeśli ja jestem w 100% hetero. Prawda? Sam już ledwo w to wierze.
-Dzień dobry.-przywitał mnie i przytulił ,co bardzo mnie zdziwiło. Czułem dreszcze to przez niego.
-Dzień dobry. Idziesz dzisiaj do pracy?-zapytałem siadając do stołu
-Tak na 11.-nie rozumiałem
-To po tak wcześnie wstałeś?-zapytałem mróżac ocz
-Żeby zrobic ci śniadanie.czy już wspominałem jaki on jest kochany
-Ehh.. Herreh mogłeś jeszcze spac. O której kończysz?
-O 17.
-Super, ja też pójdziemy później na spacer?
-Okej


Wyszliśmy z domu udając się na Most który nie miał nazwy, nie był on zbyt duży, na jego balustradach były doczepiane kłudki,. Droga zajęła nam około 20 minut ,cały czas rozmawialiśmy. Stanęłliśmy na środku mostu i zaczęłliśmy obserwowac zachód słońca.
-Jakie jest twoje marzenie Lou? -to pytanie mnie zdziwiło, nie spodziewałem się czegoś takiego .
-Dlaczego pytasz?-zapytałem, musi miec jakis powód.
-Po prostu.
-Hmmm.. myślę że chce w końcu znaleźc osobę która kocha mnie nad życie tego tylko chce. -Curly uśmiechnął się szeroko, odwrócił się do mnie przodem, stykaliśmy sie klatkami piersiowymi,czułem jego delikatny zapach, nie perfum tylko jego. Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżac, pocałował mnie, nie tak jak wczorajszej nocy ,tylko z miłością, oddałem jego pocałunek, czułem jak nogi uginają się pode mną. Odsunęłliśmy się od siebie, ponownie spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział.
-Kocham cie, jak jeszcze nikogo, to nie jest zauroczenie, pierwszego dnia jak cię zobaczyłem to już się zakochałem , to była miłośc od pierwszego wejrzenia, nigdy w coś takiego nie wierzyłem ,ale się po prostu zakochałem.-odebrało mi mowę ,koleś w który śnił mi się po nocach,wyznał mi miłośc.
-Też ciebie kocham Hazz.-pocałowałem go krótko. Gdy się od siebie odsynęłliśmy chłopak wyciagnął z kieszeni czarnego markera i kłudkę, napisał na niej "Larry for ever"
-Co to Larry? -zapytałem nie zbyt rozumiejac
-Połączenie naszych imion. - Herreh przyczepił kłudkę do balustrady.



Chodziło mi o coś mniej więcej takiego tylko była tam tylko jedna .